Trudny wybór
Po dość długiej przerwie zebrałem się na wyprawę do kina. Los sprawił, że miałem do wyboru tylko dwie opcje. Cóż taka godzina. Przyszło mi wybierać pomiędzy Angry Birds i Dzień Niepodległości Odrodzenie. Trafiło na drugą pozycję. Zwiastuny obu widziałem tak na YT jak i w zajawkach przed seansami kinowymi. Zapowiadało się nieźle w obu jakże różnych przypadkach.
3, 2, 1 start!!!
Początek seansu i mamy jasne nawiązanie do pierwowzoru. Nim Ziemianie zniszczyli statek obcych, Ci wysłali sygnał SOS, który w niezmierzonej przestrzeni kosmosu w końcu trafił do adresata. Przez ten czas ludzkość miała szansę na przygotowanie się do kolejnego spotkania z agresywną rasą. Na naszej planecie zapanował pokój, a wszystkie nacje wspólnie pracowały nad wdrożeniem ultranowoczesnych technologii, pozyskanych od obcych.
Bez polotu
Czy ktoś z was spodziewał się mocno zaskakującego przebiegu zdarzeń? Dzień Niepodległości Odrodzenie jest jeszcze bardziej przewidywalny niż poprzednik. Skoro mamy kontynuację to wszystkiego powinno być przynajmniej 2x więcej. I tak jest. Więcej niedobrych obcych, statek kosmiczny, który gdyby tylko mógł to zasłoniłby całą Ziemię. Do tego antygrawitacja, myśliwce, bombowce i inne takie. Bohaterzy nijacy, czasami wręcz śmieszni i ciągle epatowanie „amerykańskością”. Obcy rozpieprzają Ziemię, a oni sobie salutują, jeny ale dno. Zapomniałbym jeszcze o najważniejszym – rzeczony statek obcych ląduje przed drzwiami Białego Domu – aż chce się wymiotować.
Dzień Niepodległości Odrodzenie ani nie jest straszny, ani nawet śmieszny, jest najzwyczajniej w życiu tragiczny. Chwilami sceny dobre (głównie dzięki efektom specjalnym) przeplatane są tak durnymi tekstami i wątkami towarzyszącymi aktorom drugo i trzecioplanowym, że aż chce się wyć do księżyca z bezsilności. Najlepszy przykład to ojciec Levinsona, który w mikroskopijnej skorupce umyka gigantycznej fali oceanicznej, choć ta miotała wielkimi kontenerowcami jak chciała. Czy już w końcówce autobus szkolny z zacną gromadką dzieci, także prowadzony przez wspomnianego dziadka.
Źródło: http://www.foxmovies.com/movies/independence-day-resurgence
Oceniając bohaterów
Za wiele dobrego to tu się nie da napisać! Wspomnieć można co najwyżej o 2-3 rolach z pierwowzoru. Pozostałe to miazga papiernicza – szara, bez wyrazu i przeważnie robi się z niej papier do „dupy”. David Levinson to klon tego co było w części pierwszej. Nadal nieogarnięty i tylko z przebłyskami inteligencji. Podobać może się także rola uśpionego na 20 lat, nieprzewidywalnego i ekscentrycznego Dr. Okun. Letarg nic, a nic go nie zmienił – długie siwe włosy i multum niekonwencjonalnych rozwiązań sypiących się z rękawa. Prezydent Whitmore – nie wiem co myśleć. Początek całkiem niezły, a na koniec się poświęcił zabić królową obcych. Gdyby nie te ckliwe rozmowy i wszechobecny patetyzm dałbym plusa, tak to waham się. Tak na marginesie i tak jej nie zlikwidował mimo zaaplikowania kilkunastu megahiperturbo bomb pod jej brzydki tyłek.
Jeszcze gorzej wypadają nowe twarze. Jake Morrison – same suche żarty i drewno – nic dziwnego, że dostał zsyłkę na Księżyc. A już totalnie pojedzone przez korniki drewno, dziura obok dziury. Zero wyrazistości, obrażony na wszystko – więcej szkoda pisać. Córka byłego prezydenta – Patricia, może wygląda ładnie, ale raczej nic poza tym. Wpisuje się w ten sam ton co poprzednicy. Mądre głowy rządzące w Białym Domu wyglądają jak leszcze, co wszystkiego się boją, nie potrafią podejmować decyzji, a jeśli już to błędne. A jeszcze dorzucić trzeba do kompletu afrykańskiego rozrabiakę z maczetami w ręku. Czy ktoś to wszystko ogarnie?
Źródło: http://www.foxmovies.com/movies/independence-day-resurgence
Dzień Niepodległości Odrodzenie
Miało być odrodzenie, a mamy kaszanę. Może tylko jedna rzecz tak naprawdę wyszła producentom. Efekty specjalne, które naprawdę robią wrażenie. Atak na Ziemię wygląda niesamowicie. W ruinie są całe miasta, w powietrzu jest wszystko – budynki, statki, nie mówiąc już o wszelkiej „drobnicy”. Wygenerowane sceny są sceny pełne są szczegółów. Szkoda tylko, że jest ich tak mało. Jednak sama walka powietrzna z obcymi to już nie to samo, co w poprzedniku – przewidywalna i w „pustej” przestrzeni. Obcy rozpoczęli także walkę na lądzie, biegając z wielkimi giwerami. Tylko co w całym gąszczu tej wysokiej technologi robi gość z maczetami?
Dobić leżącego!
Pierwszą cześć widziałem już kilkanaście razy i za każdym razem nadziwić się nie mogłem, że udało się zrealizować tak idiotyczny scenariusz! Tutaj mamy drugą cześć bajki – Dzień Niepodległości Odrodzenie. Brzmi dumnie!!! A mamy powtórkę z rozrywki podniesioną co najmniej do „kwadratu”. Po trailerze wiemy, że będzie źle! Sztampowo i przewidywalnie jak na każde amerykańskie kino z rozpierduchą w środku. Wszystko dobrze się skończy – jakby to mogło być inaczej? Zwycięstwo na kilka sekund przed godziną „0” – oczywisty standard.
- Muzyka i efekty specjalnie nie są w stanie zmienić oceny na wyższą