Cisza w eterze
Jak zapewne zauważyliście przerwa na blogu trwała ponad miesiąc. W tym czasie nie opublikowałem żadnego wpisu na blogu – choć plan był całkowicie inny. Jednak Nieobiektywny.pl nie został porzucony – stało się z powodu pracy, której propozycję otrzymałem na czas wakacji. Ten czas wykorzystałem także na przemyślenia związane z tym, jak ma się dalej rozwijać sam blog i jakie zmiany na nim wprowadzić. A zmian będzie bardzo dużo.
Dlaczego miesięczna przerwa?
Jak wspomniałem wcześniej przerwa w pisaniu nie była do końca zaplanowana. Koniec czerwca był, a właściwie zawsze jest gorącym czasem dla każdego nauczyciela. Już myślałem, że lipiec pozwoli mi na nieco odpoczynku i więcej swobody w pisaniu. Jednak pewnego dnia odebrałem telefon z zapytaniem czy nie zgodziłbym się na pracę z młodzieżą w czasie wakacji na Kaszubach. Na pytanie – skąd mają do mnie numer? W odpowiedzi usłyszałem – wysłał pan do nas CV jakieś 5 lat temu!!! Już raz spędziłem całe wakacje w tym regionie, ale było to 9 lat temu. Tym razem nowa lokalizacja, nowa firma, nowa kadra – ogólnie mówiąc nowe wyzwania.
Było warto
Zakontraktowało mnie biuro Aktiva, kilka telefonów przeprowadzonych w miłej atmosferze i wszystko było jasne. Lokalizacja Ostrów Mausz – nazwa, która nic mi nie mówiła. Na miejscu okazało się, że punktem docelowym jest Ośrodek Szkoleniowo – Rehabilitacyjny MAUSZ prowadzony przez Stowarzyszenie Rehabilitacyjno – Sportowe Szansa Start Gdańsk. A całość usytuowana jest na półwyspie mocno wcinającym się w Jezioro Mausz. Na samym półwyspie wszystko, co potrzebne by aktywnie spędzić czas. Pełne zaplecze lokalowe jak i baza sportowa na wysokim poziomie.
Ludzie
Gdyby nie oni ten wyjazd nie miał by sensu, a przerwa w pisaniu bloga była by tylko czasem straconym. A tak nie było. Choć nie znalazłem czasu by zamieścić choćby najmniejszy wpis na blogu, to poznałem za to osoby, które nie muszą wciągać żadnych białych proszków by być na pozytywnym „haju”. Bo praca z młodzieżą wymaga niespożytych pokładów energii, a oni ją mieli. Poniżej wspomnę o kilku osobach, o wszystkich niestety nie dam rady, bo powstał by gigantyczny elaborat.
Paweł – 8 tys. kalorii i rower za 30 tys.
O Pawle można by pisać wiele. Wspomnę tylko o kilku rzeczach – kiedyś jeździł w grupie kolarskiej Gatta Bike Team, obecnie przerzucił się na triatlon. W swoim pierwszym starcie wygrał zawody, które obejmowały 1/4 klasycznego Iron Mana. Dziennie pochłaniał 8-9 tys. kalorii i przeprowadzał dwa katorżnicze treningi. Rano biegał dystans dochodzący do półmaratonu lub przepływał 3 km w jeziorze, wieczorami – rower i nawet 80 km wypracowanych na „pedale”.
I te rowery zapamiętam do końca życia. Laik pomyśli po co Ci człowieku rower za 30 tys? A ja odpowiem do jazdy! Miałem przyjemność przejechać się 3 jego jednośladami – dwoma szosowymi i górskim. Gładkość z jaką sunie taki rower po asfalcie jest fenomenalna – na rowerze „czasowym” nie było problemu bym przez kilka kilometrów na płaskim utrzymywał prędkość w okolicy 50km/h. Na zjeździe przypuszczam, że prędkość często dochodziła do nawet 80km/h. Co jeszcze warto dodać? Żeglarz i windsurfingowiec, dobry kompan do gry w siatkówkę plażową, tancerz, zawsze dbający o porządek, ojciec 3 wspaniałych córek, z których w szczególności jedna lubiła się „dawać” pozytywnie we znaki kadrze.
Paweł – kryptonim Dżeil
Człowiek zagadka! Gdy pojawiał się w towarzystwie zawsze było wiadomo, że będzie wesoło. Pseudonim dostał od gry w tenisa, a dokładniej od zabawy Jail – choć w jego przypadku bardziej brzmiało to jak „dżeeeeeeeeeil”. Zazwyczaj nieco flegmatyczny, czasami nawet bardzo – potrafił zaskoczyć swoimi ciekawymi umiejętnościami. Po za tenisem uprawiał gimnastykę sportową i grał na fortepianie!!! Bardzo lubiany przez dzieciaki. Mimo swoich „spowolnionych” ruchów potrafił zatańczyć breakdance i zagrać w „plażówkę”, nawet w bseball grał jak w tenisista, czyli uderzał kijem w piłkę jedną ręką. Czasami dorzucał przyśpiewkę, która rozśmieszała wszystkich wokół. Wieczorami „hipnotyzował” tych, którzy nie chcieli spać.
Julita – dziewczę z kosmosu
Wulkan energii z przerwą między górnymi „jedynkami”. Ganiała za wszystkim i wszystkimi. W wolnych chwilach zamieniała się w generała i jeździła Mini przerobionym na czołg. Prywatnie – towarzyska jak mało kto, kogo poznałem. Uwielbiająca robić z siebie „pozytywnego” głupka, czym nieustannie udowadniała jak wielki dystans ma do siebie.
Dominika – na pozytywnym haju
Doma zawijała mnie ze stacji kolejowej we Wrześni. Pierwsze spotkanie i już pozytywnie zaiskrzyło – uśmiech i rozlewająca się dookoła niej pozytywna energia. Co zapamiętałem najbardziej o tej dziewczynie? W 30 sekund potrafiła pociągnąć do tańca całą dyskotekę, na którą przychodziła zawsze kolorowo ubrana niczym strojna papuga. Bejsbolistka, koszykarka, siatkarka, zawsze konkretna i bezpośrednia w rozmowie. Plusik dla niej za podzielanie jednej z moich pasji.
Ewelina – bejsbolistka
Urocza blondynka ze spojrzeniem, które nie znosiło sprzeciwu, niewysoka lecz wielka duchem. Specjalistka o bejsbolu – niejednego zadziwiała swoim doskonałym wybiciem. Zasady tej gry potrafiła wytłumaczyć nawet najbardziej opornym w tej materii. Dzięki temu zdobywała największe grupy jeśli chodzi o fakultety. Kochająca siatkówkę i zabawę w dobrym towarzystwie. Niestety za późno przypomniała sobie, że potrafi grać w bilard.
Tomek – Stachuuuuu!
Człowiek jak mało, który z kadry zahartowany w boju pod każdym względem. Żeglarz, który nie odpuszcza nikomu na jachcie, na lądzie z resztą także. Niejednego zbyt niespokojnego dzieciaka na zawsze pozostawił na grząskich bagnach – pokazując mu czym jest prawdziwy survival. Dyskiem frisbee także zręcznie potrafił manipulować, czemu niejednokrotnie dawał przykład. Zawsze chętny do gry w siatkówkę czy koszykówkę, towarzyski i skory do pogaduch w zacnym gronie. Nocami często przemieniał się w człowieka „bluszcza” niosącego ważny przekaz w świat.
Agnieszka – powalający uśmiech
Choć może nie udało się tego uchwycić idealnie na zdjęciu ta dziewczyna ma jeden z najpiękniejszych uśmiechów jakie widziałem w życiu. Lecz nie dajcie się temu zmylić. Sprawując pieczę nad załogą jachtu niejednokrotnie dała się zapamiętać jako wytrawny wilk morski. Nigdy nie odpuszczała możliwości by sprawdzić się w czymś dla niej nowym – baseball, czy Prison Break ależ proszę bardzo. Świetny kompan do zabawy – zwłaszcza w tańcu, który uwielbiała, dyskoteki bez niej były jakby puste.
Aldona – koszykarka
Mając chwilę wolnego między własnymi zajęciami zawitałem do niej, by przypomnieć sobie kilka elementów z koszykówki. Jakież było moje zdziwienie, kiedy zaczęła mnie opieprzać za błędne wykonywanie „dwutaktu”, mnie WF-istę! Hym czasami dobrze jak ktoś spojrzy na Twoje umiejętności krytycznym okiem. Wolne chwile spędzała na plątaniu dziewczęcych włosów – tworząc z bezładu wymyślne konstelacje. Choć koszykówka jest jej miłością nie stroniła od innych sportowych zabaw.
Daria – Calineczka
Filigranowa dziewczyna o sile strongmana, którą wykorzystywała by tańczyć rozpięta na szarfach niczym motyl unoszący się w powietrzu. Ukryty w małym ciele wojownik, który objawił się w czasie manewrów. Wokół niej rozlewało się wielkie pole energetyczne, które nawet na najsmutniejszej twarzy sprawiało, że pojawiał się uśmiech. Większość kadry myliła ją z obozowiczami, a obozowicze z… obozowiczami – tak skutecznie wtapiała się w tłum.
Marek – Wiluś
Niepozorny, zawsze z czapeczką marynarską na głowie. Cichy i nie rzucający się w oczy, a dusza towarzystwa. Mistrz szanty i gry na ukulele. Także mistrz oszczędzania energii i kumulowania jej w sobie, zawsze kiedy tylko mógł i gdzie tylko mógł to spał. Jeśli tylko było to możliwe to wylegiwał się w hamaku, którego wszyscy mu zazdrościli. W swojej magicznej torbie zawsze miał przy sobie wszystko co pozwalałoby mu przeżyć na wodzie i nie tylko w niej.
Jeszcze kilka głów
Wspominać można by jeszcze długo i wiele osób, z którymi miałem okazję pracować w te wakacje. Kamil, który zazdrościł mi umiejętności zasypiania w ciągu 3 sekund w dowolnym miejscu i czasie, a ja jemu umiejętności bejsbolowych i siatkarskich. Marek, który zawsze mówił jednym tonem głosu i nigdy nie wiadomo kiedy żartuje, a kiedy mówi śmiertelnie poważnie, plus nocami przemieniał się w księżniczkę. Ola, która brylowała na desce z żaglem, przekazując podopiecznym swoje doświadczenia zdobyte na Mistrzostwach Świata. Szymon były członek kadry Polski na 400 metrów – on biegał, a dzieciaki jadące rowerem za nim nie mogły go dogonić. Kuba „rowerowy DJ” – wiecznie zaspany i spóźniający się na posiłki, ale bez niego nie odbyła by się żadna dyskoteka. I jeszcze wielu innych.
Garść przemyśleń
Ta przerwa pozwoliła w pełni ocenić z perspektywy 2 lat to, co działo się na blogu. Z wielu rzeczy jestem zadowolony z kilku innych mniej. Nieocenioną pomocą okazały się tutaj doświadczenia z dwóch konferencji blogowych, w których uczestniczyłem na wiosnę Blogotok oraz Blog Conference Poznań. Spotkania z lepszymi ode mnie uświadomiły mi, że potrzebne są zmiany. A te będą drastyczne. W niedalekiej przyszłości zmieni się wszystko! Będą także poruszane na nim inne tematy niż dotychczas. Choć nie zabraknie wybranych dziedzin, które dotykałem do tej pory. Trzymajcie kciuki za powodzenie nowego projektu.
Zapraszam jeszcze na kilka zdjęć z moich wakacji.