Wpis sponsorowany
Miłe złego początki
Zanim odkryłem, że turystyka kajakowa może być naprawdę wielką przyjemnością , miałem do niej dużą awersję. Nie mówię tu o pierwszych przygodach na bialskim AWFie w czasie obozu żeglarskiego w okolicach Pisza na Mazurach. To były początki, kiedy dowiadywałem się, czym jest turystyka kajakowa, a raczej jak w kajaku nie przekręcić się do góry dnem i utrzymać na powierzchni. Oj, wesoło było na tych naukach.
Ale późniejsze wydarzenia ostudziły znacząco mój zapał do kajaków jako przyjemnej formy spędzania czasu. Wyjazd na pierwsze kolonie jako wychowawca – Kaszuby, najpierw Sominy i połowa turnusu w kajaku, a następnie Wiele i kolejne trzy turnusy w kajaku. W tym jeden od rana do nocy na wodzie. W pewnym momencie miałem już tego dość, dość kajaków. Choć miało to jedną niezaprzeczalną zaletę – jadłem i jadłem do oporu, a waga spadła o ponad 12kg w niespełna 2 miesiące. „Łapa” urosła w bicepsie jak nigdy, ale niesmak, jaki wywoływała u mnie turystyka kajakowa pozostał na ładnych parę lat.
Lasy Janowskie – moja miłość
Po Lasach Janowskich wędrowałem już od paru ładnych lat. Uwielbiam to nieskrępowanie, jakie daje plecak na „garbie”, a w nim karimata, ponczo chroniące przed deszczem, minimum jedzenia, woda i coś na przebranie. Sen w przygodnym miejscu. Przede wszystkim klimat, a wygody daleko, daleko za mną. Często przedzierało się przez tereny podmokłe, ale rzeki jakoś starałem się omijać. Dziwne, pomyślisz – w bagno się pchałem bez oporu, a przejścia rzeki po dnie unikałem jak tylko się dało. Tak bywało. Ci, co ze mną byli na tych przechadzkach, potwierdzą moje słowa.
Turystyka kajakowa – to jednak coś naprawdę fajnego
Dwa lata temu na nowo odkryłem, czym jest przyjemność czerpana z aktywności ruchowej związanej z kajakiem. Wszystko to dzięki kilku spływom rzeką Bukowa przez wspomniane Lasy Janowskie. Rzeka, choć płytka, bo poziom wody utrzymywał się często na poziomie 50-60 centymetrów i niższym, okazała się nieprzewidywalna. Nieprzewidywalna i dzika, wijąca się nieskończoną liczbą meandrów z dala od cywilizacji. Jeśli potrafisz zachować ciszę i spokój, możesz liczyć na naprawdę zaskakujące przyrodnicze niespodzianki – zwierzynę schodzącą do wodopoju czy gniazdujące ptactwo wodne – czaple, żurawie, a nawet bociany czarne.
Myślisz, że czekają Cię same przyjemności? Nie do końca tak jest, musisz być przygotowany na kilka przenosek na trasie spływu. Bukowa, mimo iż wydaje się leniwą rzeką, to po opadach deszczu bardzo szybko przybiera, a wtedy porywa ze sobą wszystko, co stanie na jej drodze. Nie zdziw się, gdy spotkasz zwalone przez szerokość rzeki drzewa, wystające korzenie czy podwodne skałki, choć to rzeka typowo nizinna. Adrenalina podskoczy Ci wiele razy. Tego możesz być pewien.
Uwierz, turystyka kajakowa może być naprawdę wielką przyjemnością.