Zarejestruj się

3 × one =

Hasło zostanie wysłane na twojego e-maila.

Walentynki – nawet mi nie przypominaj

Żadne inne komercyjne święto nie jest tak sztuczne, landrynkowe, plastikowe i w ogóle słitaśne jak Walentynki. Nic nie generuje takiej ilości chłamu jak te 24 godziny – może poza startem kampanii bożonarodzeniowych i wielkanocnych w sieciach sprzedaży na 3 miesiące przed właściwym terminem. Nic bardziej sztucznego się chyba się już nie da stworzyć. Jeśli będę miał ochotę, to sprawię kobiecie „walentynki” dowolnego dnia roku. Tylko niech nikt mnie nie zmusza do tego, bym to robił wtedy, kiedy wmówiono to szarej masie. Nikt nie będzie mnie w to wciągał i dyktował warunków.

Nie bo…

  1. Żal mi tej masy niedowartościowanych panienek, które pójdą w walentynki do kin na 50 twarzy Greya tylko po to, by się jeszcze bardziej zdołować.
  2. Nie lubię wciskania mi na siłę komedii romantycznej i innych babskich filmów – będę chciał to sam obejrzę, ale nikt mnie na siłę nie zmusi do tego.
  3. Dość mam namolnie wysyłanych esów przez operatora komórkowego, czasami kilka razy dziennie o promocji kosmetyków tylko dla mnie w pewnej sieci salonów na hasło – Walentynki.
  4. Nie lubię trwonić pieniędzy na czerwonego lizaka w kształcie serca tylko dlatego, że tak wypada. Albo pralinki za horrendalną cenę, skoro potrafię takowe przygotować sam.
  5. To infantylne – to jak podarować dwa identyczne misie, z tym że jeden z nich będzie miał czerwoną wstążkę na szyi z serduszkiem. Tani chwyt marketingowy działający tylko na walentynkowych frustratów.
  6. Każdy związek ma prawo mieć swoje walentynki kiedy tylko ma na to ochotę, a nie podporządkowywać się pod ogół.
  7. Drażnią, choć powinienem użyć mocniejszych słów, wszechobecne róż i czerwień połączone z motywem serduszek i misiów, aż się na wymioty zbiera.
  8. Dość mam słuchania w każdej stacji radiowej ckliwych piosenek o miłości, w kółko to samo, a jedyna chwila wytchnienia to serwis informacyjny.
  9. Nie lubię być sterowany niczym laleczka w teatrze kukiełkowym i postępować tak, jak mi zagrają.
  10. „I love you, jeśli i Ty mnie love me – to odeślij to do kolejnych 10 osób, w tym do mnie” Jak ja nie cierpię tych łańcuszków, które przysyłają sfrustrowane dziewczątka na FB.
  11. W zdrowym związku takie wynalazki nie są potrzebne, bo każdy dzień jest walentynką.

Nie, nie i jeszcze raz nie!

O Autorze

Cieszę się, że dotarłeś do tego miejsca. Liczę, że powyższy wpis Ci się spodobał. Jeśli tak, to uczyń mi ten zaszczyt oraz przyjemność - polajkuj, skomentuj lub udostępnij powyższy tekst. Bardzo łasy jestem na takie pochlebstwa. To one sprawiają, że mam więcej energii by sprawić Ci dobrze tym, co robię. Twoje niewinne kliknięcie sprawi, że więcej dobrych ludzi trafi do tego miejsca. Dla Ciebie to małe kliknięcie, dla mnie duża szansa. To jak będzie, pomożesz mi?

Podobne Posty

  • Marzanna Kamińska

    Ciesze się, że ktoś to w końcu napisał!!!

  • Asia Lenart

    To, że ktoś idzie do kina na „50 twarzy Greya” nie znaczy,że jest niedowartościowany. Tutaj widzę raczej działanie tłumu – skoro wszyscy, to i ja. Przecież trzeba być trendy. I choćby to był film o robakach i wszyscy zewsząd trąbiliby jaki to cudowny film, to masa niemyśląca pobiegłaby co tchu do kin, coby tylko nadążać za trendami.

    • Dlatego wspomniałem o tych płynących ciągle szarych masach

  • Konrad

    Tak jak w tłusty czwartek cukiernicy tak i cała masa serduszkowo lukrowa ma dzisiaj wczoraj i jutro swoje żniwa. Komercjalizacja i spłycenie terminu miłość ma swoje cele w dzisiejszych czasach. Smutne ale prawdziwe. Prawda jest taka jak wspomniał „Nieobiektywny” to że każdy dzień to walentynka dla związku czy to słodsza czy bardziej gorzka ale zawsze walentynka : )

    • dzięki Konrad za te kilka słów uzupełnienia ;)

  • Nina Kurzyna

    piszesz tak tylko i wyłącznie bo jesteś sam. Znajdź sobie wreszcie kogoś.. I nie piszę tak bo będe z kim siedzieć i mówić I love you tylko fajnie ten spędzić dzień inaczej i dać komuś 365 powodów dla kogo się kocha.. całuski
    p.s jak sobie pomyślę, że w walentynki ludzie będą oglądać w kinie Pięćdziesiąt Twarzy Greya zamiast robić TO w domu, to robi mi się ich żal..

    • To czy jestem z kimś czy nie akurat nie ma znaczenia. Bardziej chodzi mi o to, że z każdej strony jest się „atakowanym” przez Walentynki. Taki mały ale bardzo irytujący przykład – operator potrafił wysłać w ciągu dnia kilka esów o tym bym poszedł do konkretnej sieci i kupił kosmetyki. Ok jeden by wystarczył, ale nie co godzinę przez ponad 2 tygodnie.

      PS do Twojego PS – mistrz ciętej riposty ;)

      • Kasia Kamińska

        przyznam Ci rację jeśli chodzi o est to naprawdę jest to irytujące, wystarczył by jeden z informacją o promocji i koniec, będę chciała to skorzystam nie będę chciała to nie skorzystam

  • Ja też myślę po cichu, że ten róż lub czerwień nie denerwowałyby cię tak, gdyby obecne były na koronkowej bieliźnie dziewczyny :D Ja lubię ten trochę tandetny klimat i choć nie przyznam się do tego nigdy w życiu, raz na rok, właśnie w ten dzień pozwalam sobie na denną komedię romantyczną :) A co! Wolno mi!

    • Co do wspomnianej koronkowej bielizny to tak ;) reszta mam wątpliwości ;)